czwartek, 7 listopada 2019

What a Time


Czuję się jakbym żyła w dwóch światach. Ale nie jednocześnie. Przez pół tygodnia jestem tutaj, żyję, uczę się i bawię. Brzmi banalnie, prawda? Powiecie: nic nadzwyczajnego. Takie życie prowadzi każdy normalny student. Cóż, ja za całą pewnością nie należę do normalnych. W jednej chwili jestem szczęśliwa, cieszę się życiem, a w drugiej pojawiają się chwilę smutku i zwątpienia. Bo może to wszystko wcale nie jest prawdziwe? Zapewne zaraz się obudzę i wszystkie te radosne chwile znikną, jakby nigdy ich nie było. Po prostu na to nie zasługuję. Nigdy nie zasługiwałam…

Tak, wygrzebuję bardzo stare zdjęcia.

To niesamowite, że człowiek potrafi skrywać w sobie tyle różnych uczuć, które czasem nigdy nie wychodzą na światło dzienne. Niekiedy są ze sobą bardzo sprzeczne. Weźmy mój przykład. Moje życie to niekończąca się wewnętrzna walka pomiędzy zamiłowaniem do świętego spokoju i strachem przed ludźmi, a pragnieniem szalonych przygód, które przeważnie nie kończą się dobrze i prawie zawsze idą w parze z kłopotami. Nie da się pogodzić ze sobą tych dwóch, skrajnych odczuć. Zawsze muszę podjąć decyzję, której później przeważnie żałuję. Ale czy to coś złego? Czasem pomylić się i wybrać złą drogę? Podejmować złe decyzję? Hej! W końcu jak nie teraz to kiedy? Nie będę już młodsza, a już na pewno nie bardziej przygotowana. Bo na życie nie da się przygotować. Ono zaskakuje mnie na każdym kroku, stawiając mi na drodze osoby, których nigdy bym się nie spodziewała. Z drugiej strony, to piękne, kiedy dwie zupełnie różne osoby spotkają się i postanowią iść razem przez życie, chociaż przez chwilę. W końcu żaden człowiek nie staje na naszej drodze przypadkiem.

Smutne jest to, że kiedy tu jestem zapominam o moim drugim życiu, ale tylko czasami. Tak, to prawda, zdarza mi się zapomnieć, że czekają na mnie osoby, które mnie kochają i odliczają dni do mojego powrotu. Ale jak już wracam to poświęcam się im całkowicie, choć zawsze brakuje nam czasu dla siebie. I nieważne jak bardzo się staram, zawsze jest to niewystarczające. Zawsze chcę więcej, dłużej. W końcu musi mi to starczyć na kolejnych kilka dni. Czy to egoistyczne, że chciałabym połączyć ze sobą te dwa światy? Lecz tylko te pozytywne chwile i tylko tych ważnych dla mnie ludzi. Nie chcę już wracać do miejsca, które niesie ze sobą wiele bolesnych wspomnień, ale chciałabym mieć ludzi stamtąd przy sobie. Niestety, jak to mówią, nie można mieć wszystkiego. Muszę się pogodzić z faktem, że po wznosach zawsze następują upadki. Nie można być zbyt długo na górze, bo wtedy się przyzwyczaimy i co wtedy? Każde małe niepowodzenie będzie kończyło się depresją. Nie można być idealnym i żyć w doskonałym świecie. Nie na tym polega życie…

2 komentarze:

  1. Przeczytałem wszystko co możliwe na Twoim profilu i jestem pod ogromnym wrażeniem. Rozważania na tematy filozoficzno-empiryczne zawsze są niezwykle trudnymi i osobistymi dla autora. W Twoim pisaniu czuć niezwykłą naturalność, oraz trafność występujących metafor i porównań. Możemy śmiało uznać,że mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju manifestem pokolenia millenium, które jest zagubione zarówno pod względem emocjonalnym jak i w relacjach interpersonalnych.Rozwijaj się dalej i każdego dnia na nowo poszerzaj horyzonty swojego intelektu. Życzę wszystkiego dobrego!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż nie wiem, co napisać...
      Dziękuję bardzo. Nie ukrywam, przez dość długi czas tworzyłam tylko dla siebie lub anonimowo, ponieważ uznawałam moje teksty za zbyt osobiste. Aczkolwiek zrozumiałam, że wiele osób może zmagać się z takimi przeżyciami jak ja. Jest to dla mnie swego rodzaju odskocznią, mogę dać wtedy upust emocjom.
      Jeszcze raz dziękuję z całego serca i zachęcam do dalszego obserwowania. Wiem, że nie często pojawia się coś nowego, ale staram się to zmienić.

      Usuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia