Brakuje
mi wcięcia w talii. Brakuje mi długich nóg. Brakuje mi idealnych
wymiarów i nieskazitelnej cery. Brakuje mi pewności siebie. Brakuje
mi przyjaciół. Brakuje mi motywacji i zapału. Brakuje mi pasji.
Brakuje mi manier i dobrego zachowania. Brakuje mi zaufania. Brakuje
mi szacunku do ludzi. Brakuje mi modnych ciuchów i drogich butów.
Brakuje mi dobrych ocen. Brakuje mi miłości. Brakuje mi... Czego
Ci, tak naprawdę, nie brakuje, dziewczyno?
Świat
pędzi nieubłaganie ku samozagładzie. Karmieni obrazami idealnego
życia, niszczymy wszystko wokół tylko dlatego, aby po to życie
sięgnąć. Nie obchodzą nas skutki naszego zachowania, liczą się
efekty. Brakuje mi... Nie, nam. Brakuje nam własnego rozumu. Dajemy
się omamić. Stajemy się marionetkami w rękach technologii, którą
przecież sami stworzyliśmy. Miało być tak pięknie... Wszystko
szło po naszej myśli. Kto, dwadzieścia lat temu, w ogóle
pomyślałby o rzeczach, które dziś mamy na porządku dziennym?
Zapewne nazwalibyśmy tego człowieka szaleńcem. Dziś nie pytamy
„czy nam się uda?”, ale „kiedy nam się uda?”. Jesteśmy w
stanie dotknąć gwiazd, ale nasze kompleksy, jak kula u nogi,
trzymają nas na ziemi.
Czy
to, że nie mam długich nóg i wcięcia w talii powinno zaważyć na
tym jak przeżyję swoje życie? Czy to, że nie wyglądam jak
modelka z okładki „Vouge'a” ma być powodem, dla którego będę
później żałować rzeczy, których nie zrobiłam? Czy to, że brak
mi drogich ciuchów sprawia, że jestem mniej warta? Skłamię, jeśli
powiem, że nigdy nie chciałam być doskonała. Kto nie chciał?
Zawsze chciałam udowodnić całemu światu, że jestem najlepsza.
Tylko, po co? Wcale nie jestem nikim wyjątkowym. Jestem zwyczajną
dziewczyną. Mam trochę ponad metr sześćdziesiąt wzrostu i jestem
przeciętna pod każdym względem. Nie umiem przenosić gór, ale
robię to, co kocham i chcę się tym dzielić z innymi. Mam przy
sobie ludzi, którzy kochają mnie taką jaką jestem. Nawet z tymi
całymi usterkami i pomyłkami. Dla nich i tak jestem wspaniała.
Każdy
może się pomylić, albo popełnić jakiś błąd. Mówi się
trudno. Każdy z nas ma swoje granice, lęki, słabości, gorsze dni.
Trzeba je przezwyciężać. Trzeba pokazywać, że każdego dnia jest
się lepszą wersją siebie. Trzeba udowadniać innym, że chcieć to
móc i nie ma rzeczy niemożliwych. Ludzie boją się zrobić krok w
nieznane, więc czasem musimy im pomóc. Musimy pokazać, że braki
nam w niczym nie przeszkadzają, nie ograniczają nas. Nie liczą
się. Nie liczą się ani dla mnie, ani dla Ciebie, ani dla pani spod
czwórki. Liczy się to co masz w środku. Liczy się to jaki jesteś
i ile z siebie dajesz. Nie bój się tego, czego pragniesz. Nie bój
się tego, o czym marzysz, bo jeśli nie marzysz w ogóle to nic nie
osiągniesz. Tylko od Ciebie zależy jaką drogą pójdziesz. Łatwą,
ale zakończoną niczym konkretnym, czy trudną i ciężką, ale z
rajem na końcu?