wtorek, 17 grudnia 2019

Christmas Miracle


Drogi Mikołaju,

 Piszę do Ciebie ten list, jak co roku przed świętami, ale tym razem będzie inaczej. Nie chcę już prosić o różowego jednorożca, który przeniesie mnie przez kolorową tęczę. Ani o piękną sukienkę, żebym wyglądała jak prawdziwa księżniczka z tego filmu, który ostatnio oglądałam z siostrą. Dorosłam… Zrozumiałam w końcu, że nie jesteś po to, aby spełniać moje zachcianki, ale po to, żeby pomagać. Dlatego w tym roku chciałabym wziąć z Ciebie przykład.

 Choć bardzo bym chciała, aby w końcu na świecie nastał pokój, aby wszyscy ludzie żyli ze sobą w zgodzie, albo, żeby lasy Amazonii już nie płonęły to wiem, że nie jesteś cudotwórcą. Nie sprawisz nagle, że cały plastik zniknie z oceanów, albo, że nagle globalne ocieplenie się opamięta i odejdzie w niepamięć. Chciałabym Cię prosić o coś prostszego…
 Otwórz ludziom oczy. Usuń klapki. Niech się opamiętają. Niech zobaczą, że to wszystko nasza wina. To my jesteśmy odpowiedzialni za upadek naszej planety. Ta ciągła pogoń za pieniędzmi, chęci bycia najlepszym. Te fałszywe wartości przysłoniły nam prawdziwe cnoty, którymi powinniśmy się kierować. Po prostu proszę Cię o to, abyś pokazał, wskazał drogę. Mamy tylko jedno życie i sami bierzemy za nie odpowiedzialność.
 Stwórzmy coś pięknego. Przestańmy gardzić i niszczyć, prowadząc wojny. Dajmy życie czemuś nowemu, lepszemu. Bądźmy dla siebie mili, życzliwi. Uśmiechajmy się każdego dnia. Kupmy bułkę temu biednemu mężczyźnie, który codziennie żebrze o kilka złotych. Okażmy w końcu serce drugiemu człowiekowi, drugiemu stworzeniu. Czy to, że jesteśmy najwyżej w hierarchii naszej planety daje nam przyzwolenie na bestialskie czyny? Rzadko już można zobaczyć, kiedy człowiek człowiekowi człowiekiem. Zaczęliśmy się zachowywać jak zwierzęta. I w końcu przez to zginiemy, z naszych własnych rąk. Na własną prośbę.
 Lecz jest jeszcze czas, aby oprzytomnieć. Pokaż ludziom, że jeśli zechcą to zmienią los Ziemi. Każdy może pomagać na swój własny sposób. Może wystarczy im pokazać jak to zrobić? Błagam Cię, pomóż nam.

 Wysyłam Ci wszystkie moje chęci i siłę. Bo razem możemy zmienić świat na lepsze.


Całuję,
Iza


wtorek, 19 listopada 2019

Dear me


Droga Izo,

  W końcu odważyłam się do Ciebie napisać. Trochę mi to zajęło, ale  musisz mnie zrozumieć. Walczyłam z milionem przeciwności losu, z którymi Tobie też przyjdzie się zmierzyć, ale o tym opowiem Ci innym razem.


  Przesyłam do Ciebie list, bo wiem, że potrzebujesz pomocy. Ja też potrzebowałam. Budziłam się każdego ranka z przekonaniem, że wcale go nie chcę – tak jak Ty. Trudno było wstać z łóżka, przykleić uśmiech do twarzy i udawać, że wszystko jest w porządku. Ale, musisz mi uwierzyć na słowo, ten stan w końcu minie. Obiecuję.
  Słyszałam, że jesteś piękną, ale smutną dziewczyną. Wiem, co Ci się przytrafiło, ale nie możesz wszystkiego tłamsić w sobie. Też miałam trudności w wypowiadaniu swoich myśli. Dźwigałam je głęboko w sercu i to mnie niszczyło. Nie daj się złamać. Kiedy czujesz się wypalona, pamiętaj, że feniks odradza się z popiołów. To tylko kwestia czasu. Jesteś jak ten feniks. Jesteś silna. Powtarzaj to sobie każdego dnia. Może uważasz, że to kłamstwo, ale jeśli Ty w siebie nie wierzysz to kto? Kiedy poniesiesz porażkę to znaczy tylko, że poniosłaś porażkę, a nie, że jesteś porażką. Zawsze myśl o sobie w samych superlatywach. Pochwal swoją fryzurę przed lustrem. Powiedz, że piękne masz oczy. Choć raz uśmiechnij się na swój widok i przyznaj, że będzie dobrze.
  Jeśli zamkniesz w sobie pewne rzeczy to nie znaczy, że one znikną. Nadal tam będą, tylko zamknięte. I pewnego dnia zaatakują Cię wszystkie na raz tak, że nie będziesz potrafiła sobie z nimi poradzić. Dlatego stawiaj czoła każdemu problemowi. Mów, co Cię trapi. Rozmawiaj z ludźmi. Z mamą, z siostrą, z przyjaciółką. Nie daj im odejść, bo w końcu zostaniesz sama. Nim się spostrzeżesz, wszyscy odejdą. I nie zostanie Ci już żadna osoba, którą mogłabyś złapać za rękę. A samotność to najgorsza rzecz dla człowieka takiego jak Ty.
  Powiem Ci coś w sekrecie. Ja też mam wady. Czasami płaczę przez nie całą noc. Mam wady, przez które nienawidzę samej siebie. Czuję się przez to niewystarczająca. Ale to nadal nie jest powód, przez który warto się poddawać. Pewnie zapytasz: „Ile razy można znowu zaczynać?”. Nie raz podnosiłam się z kolan tylko po to, żeby ponownie uderzyć o ziemię. Cóż… Przyznam, że częściej byłam na dnie niż na górze. Ile można znieść? To bardzo dobre pytanie, jednak nie znam na nie odpowiedzi. Ale wiem, że Ty, dziewczyno, możesz znieść wszystko, rozumiesz? Możesz pokonać każdą przeciwność losu i stać się tym kim chcesz. Musisz tylko pamiętać, by słuchać przede wszystkim siebie, swoich marzeń, pragnień i potrzeb.
  Przyjdzie taki czas, że stracisz przyjaciół. Tak, wiem, utrata przyjaciół jest bolesna, zwłaszcza, gdy nie rozumiesz, dlaczego ich straciłaś. Ale wyjdzie Ci to na dobre. Tak naprawdę zabijali to, co w Tobie najlepsze. Żyłaś w ich cieniu, a teraz możesz rozwinąć skrzydła i wzbić się do lotu. Nie martw się, czeka na Ciebie ktoś, komu będziesz mogła powierzyć swoje serce. Przyjdzie do Ciebie w najmniej oczekiwanym momencie, ale stanie u Twojego boku i będzie iść z Tobą przez życie. Przy nim w końcu się uśmiechniesz i rozkwitniesz. Poczujesz się piękna. Aż w końcu nie będziesz mogła się bez niego obejść. On zje cały Twój czas i uwagę. A sam także będzie od Ciebie uzależniony.

  Czekają Cię wielkie zmiany, także głowa do góry. To cierpienie zostanie Ci wynagrodzone. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Tylko musisz być silna i uwierzyć w siebie. Dasz radę.

Twoja Iza

czwartek, 7 listopada 2019

What a Time


Czuję się jakbym żyła w dwóch światach. Ale nie jednocześnie. Przez pół tygodnia jestem tutaj, żyję, uczę się i bawię. Brzmi banalnie, prawda? Powiecie: nic nadzwyczajnego. Takie życie prowadzi każdy normalny student. Cóż, ja za całą pewnością nie należę do normalnych. W jednej chwili jestem szczęśliwa, cieszę się życiem, a w drugiej pojawiają się chwilę smutku i zwątpienia. Bo może to wszystko wcale nie jest prawdziwe? Zapewne zaraz się obudzę i wszystkie te radosne chwile znikną, jakby nigdy ich nie było. Po prostu na to nie zasługuję. Nigdy nie zasługiwałam…

Tak, wygrzebuję bardzo stare zdjęcia.

To niesamowite, że człowiek potrafi skrywać w sobie tyle różnych uczuć, które czasem nigdy nie wychodzą na światło dzienne. Niekiedy są ze sobą bardzo sprzeczne. Weźmy mój przykład. Moje życie to niekończąca się wewnętrzna walka pomiędzy zamiłowaniem do świętego spokoju i strachem przed ludźmi, a pragnieniem szalonych przygód, które przeważnie nie kończą się dobrze i prawie zawsze idą w parze z kłopotami. Nie da się pogodzić ze sobą tych dwóch, skrajnych odczuć. Zawsze muszę podjąć decyzję, której później przeważnie żałuję. Ale czy to coś złego? Czasem pomylić się i wybrać złą drogę? Podejmować złe decyzję? Hej! W końcu jak nie teraz to kiedy? Nie będę już młodsza, a już na pewno nie bardziej przygotowana. Bo na życie nie da się przygotować. Ono zaskakuje mnie na każdym kroku, stawiając mi na drodze osoby, których nigdy bym się nie spodziewała. Z drugiej strony, to piękne, kiedy dwie zupełnie różne osoby spotkają się i postanowią iść razem przez życie, chociaż przez chwilę. W końcu żaden człowiek nie staje na naszej drodze przypadkiem.

Smutne jest to, że kiedy tu jestem zapominam o moim drugim życiu, ale tylko czasami. Tak, to prawda, zdarza mi się zapomnieć, że czekają na mnie osoby, które mnie kochają i odliczają dni do mojego powrotu. Ale jak już wracam to poświęcam się im całkowicie, choć zawsze brakuje nam czasu dla siebie. I nieważne jak bardzo się staram, zawsze jest to niewystarczające. Zawsze chcę więcej, dłużej. W końcu musi mi to starczyć na kolejnych kilka dni. Czy to egoistyczne, że chciałabym połączyć ze sobą te dwa światy? Lecz tylko te pozytywne chwile i tylko tych ważnych dla mnie ludzi. Nie chcę już wracać do miejsca, które niesie ze sobą wiele bolesnych wspomnień, ale chciałabym mieć ludzi stamtąd przy sobie. Niestety, jak to mówią, nie można mieć wszystkiego. Muszę się pogodzić z faktem, że po wznosach zawsze następują upadki. Nie można być zbyt długo na górze, bo wtedy się przyzwyczaimy i co wtedy? Każde małe niepowodzenie będzie kończyło się depresją. Nie można być idealnym i żyć w doskonałym świecie. Nie na tym polega życie…

niedziela, 13 października 2019

i'm so tired...

 Kiedy umysł walczy z nagłym wirem wspomnień, kiedy mózg zostaje zaatakowany przez świat, który straciłeś... Rzeczy i ludzie, o których próbowałeś zapomnieć pojawiają się jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki - nieoczekiwanie. 

Pamięć to dziwka.

Ja nadal pamiętam. Nadal analizuję każdy krok, nadal rozmyślam, co by się stało gdybym jednak postąpiła inaczej. Gdybym nie była tak uparta i nie próbowała postawić na swoim, ale nie... Zawsze muszę mieć rację.

Mam dość! Ten natłok myśli nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Każdego miesiąca, każdego dnia, każdej pory - myślę. Myślę, myślę, myślę. Zostawcie mnie! Zostawcie mnie i wyjdźcie. Wyjdźcie, odejdźcie, zniknijcie już na zawsze. Dajcie mi odpocząć, odetchnąć. Proszę... Błagam!

Każdy z nas miewa takie chwile słabości. Kiedy wszystko wraca stajesz się bezradny, bezsilny. Nie potrafisz sobie z tym poradzić. Myślisz, płaczesz; myślisz i płaczesz - i tak na okrągło. Wiem, rozumiem, boli. To normalne, że boli. To znak, że na czymś cholernie Ci zależało. Jednak za każdym razem boli coraz mniej, zauważyłeś? Nie? Zapewniam Cię, że tak jest.

Teraz jest czas na to, żeby opłakiwać coś, czego nie miałam. Absurd? Rozpaczam z powodu przeklętych nadziei, przeklętych marzeń i oczekiwań. Dlaczego? Bo nie potrafię pogodzić się z myślą, że niektóre rzeczy znajdują się poza moim zasięgiem. Nie jestem idealna, może nie uda mi się dotrzeć do celu, który sobie postawiłam. Ale czy to oznacza, że jestem gorszego sortu? Podobno nie da się być najlepszym we wszystkim - wtedy tak naprawdę nie jesteś dobry w niczym. Choć zawsze pragnęłam być najlepsza to chyba właśnie czas odpuścić. Nadal pragnę odnieść sukces, ale nie kosztem siebie. Jak to się mówi, są rzeczy ważne i ważniejsze. To Ty decydujesz, czy chcesz żyć w zgodzie z sobą, czy ponad własne siły. Pamiętajmy, jesteśmy tylko ludźmi. Czasami "chcę" nie znaczy "mogę".

poniedziałek, 30 września 2019

Change

Kojarzycie ten dziwny czas, kiedy w końcu musicie dorosnąć? Nauczyć się samodzielności i odpowiedzialności? Tak, w końcu i mnie to dopadło. Czuję się jak mały ptaszek, który został zmuszony wylecieć ze swojego spokojnego, ciepłego gniazdka. Straszne uczucie. Boję się, czy moje, jeszcze młode, skrzydełka udźwigną ten ciężar. Chodzi za mną taka myśl, że jeśli im się nie uda to zginę. Wiem, że to nieprawda, ale wiecie jak jest... Często widzimy świat w ciemnych barwach. A ja jestem trochę taka strachliwa, nieśmiała i panikara, także ten...


Wszyscy powtarzali mi, a w sumie nadal powtarzają, że studia to wspaniały czas. Tak? Mam tylko przed oczami dwie możliwości. Albo non stop się uczę, byleby tylko zaliczyć ten rok i mieć już spokój, albo wręcz przewinie... Imprezuję do białego rana i niezbyt zawracam sobie głowę zajęciami. Przykro mi, gdy uświadamiam sobie, że nie pasuję do żadnej z tych grup. Bardziej zależy mi na rozwijaniu swoich pasji i zainteresowań, ale oczywiście zajęcia też są dla mnie ważne i chciałabym je zdać jak najlepiej potrafię. Boję się, że przez swoją ambicję stanę się człowiekiem-maszyną i mój dzień będzie polegał tylko na uczeniu się i jedzeniu, zero przyjemności (choć jedzenie to w sumie też coś przyjemnego). Albo inaczej, będę tak przerażona, że nie będę w stanie niczego się nauczyć. Niestety, mam skłonności do popadania ze skrajności w skrajność. Zna ktoś przepis na złoty środek? Jeśli tak, to nie pogardziłabym instrukcją obsługi studenta.

Choć ten wpis nie wnosi niczego interesującego do bloga, chciałam tylko tak napisać co nowego u mnie słychać. Marzę o tym, żeby dodawać tu regularne posty, ale co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Jeśli ktoś chce poczytać coś więcej ode mnie, to częściej dodaję coś na mój Instagram - polecam zaobserwować. A tymczasem...

Powodzenia w nowym roku szkolnym jak i akademickim!

poniedziałek, 27 maja 2019

Rozdział zakończony

Nie spodziewałam się, że to nadejdzie tak szybko. Niedawno zakończyłam bardzo pogmatwany rozdział w moim życiu. Tym rozdziałem była nauka. To nie jest tak, że nie idę na studia, będę się dalej kształcić, ale to jednak coś innego. Przez te dwanaście lat chodzenia do szkoły bardzo wiele się nauczyłam. Mówią, że szkoła nie przygotowuje dzieci do życia w realnym świecie, ale to nieprawda. Nauczyłam się, że nie przejdę przez życie z tymi samymi osobami, z którymi przyjaźniłam się w podstawówce. Na przełomie tych lat przekonałam się, że ludzie się zmieniają, nie zawsze na dobre. Ja też miałam w tym czasie kilka upadków, mam swoje za uszami. Ale czy to coś złego? Czasem pomylić się i wybrać złą drogę? Podejmować złe decyzje, bo nie widzi się lepszych? Dawać kolejne szanse, gdy ich limit już dawno się wyczerpał? Te wszystkie złe wybory mnie ukształtowały, choć było też kilka dobrych. Mimo wszystko jestem wdzięczna za to, że jestem teraz jaka jestem. A jestem sobą, po prostu.

Bardzo bałam się tego czasu, bo oznacza on wielkie zmiany. Wyprowadzę się do dużego miasta, będę mieszkać sama, bez rodziców, a mój chłopak zostanie w rodzinnym mieście. Nadal czasem boję się, że sobie nie poradzę. To chyba mój największy problem. Jestem za mało pewna siebie. No bo czemu miałabym sobie nie poradzić? Nie różnię się przecież od innych ludzi. Każdego to czeka. Myślę jednak, że zmiana otoczenia wyjdzie mi na dobre. Będę mogła poznać wielu, mam nadzieję, wspaniałych ludzi, którzy nauczą mnie czegoś nowego. Kto wie, może znajdę prawdziwą przyjaciółkę? Czuję podekscytowanie, kiedy o tym pomyślę. Moje życie zmieni o sto osiemdziesiąt stopni, wiem o tym. Może być ciężko, ale takie jest życie.

Wiecie, czego jeszcze się nauczyłam? Nie warto robić wszystkiego, aby przypodobać się ludziom. Robiłam tak przez kilka lat. Starałam się utrzymać znajomości, choć nie interesowały mnie ciągłe imprezy i siedzenie do późna. Sporo czasu zajęło mi zrozumienie, że tacy ludzie nie są mi potrzebni. Skoro oni nie rozumieją mnie, to po co się z nimi trzymać? Przecież jestem wspaniała taka jaka jestem. Nie chcę już nigdy więcej nikogo udawać. Chcę być sobą. Jestem sobą. Mam przy sobie osoby, które doceniają mnie, kochają za wszystkie wady i zalety. I te kilka osób mi wystarczy. Po co mi setki znajomych, którzy nawet nie wiedzą, kiedy mam urodziny? Albo tacy, którzy nie wspierają mnie, kiedy najbardziej tego potrzebuję? Jeśli będziesz uwielbiany przez wszystkich to tak jakbyś nie miał nikogo bliskiego. Warto skupić się na ludziach, którym naprawdę nas zależy.



środa, 16 stycznia 2019

Toxic

Przez bardzo długi czas zastanawiałam się, dlaczego tak źle się czułam każdego dnia. Byłam jakby pusta w środku, tak jakby mnie nie było. Każdego ranka stawałam się kłębkiem nerwów, bojąc się popełnić błąd. Ludziom mogło wydawać się, że mam szczęśliwe życie - mam kochającego chłopaka, najlepsze oceny w klasie, paczkę, z którą się trzymam. Rzadko kto zauważał, że chodziłam zmęczona i zrezygnowana. Nawet sen nie przynosił oczekiwanego odpoczynku, ale jak miał mi pomóc skoro to dusza była zmęczona? Oszukiwałam samą siebie. Robiłam wiele rzeczy na siłę, choć wcale nie chciałam, ale tłumaczyłam sobie, że tak trzeba. Przestałam słuchać siebie, swoich potrzeb, pragnień i marzeń. Znowu stałam się obojętna, do czasu...

Ostatnio wiele myślałam na temat mojej osoby i mojego życia.


Życie wcale nie polega na tym, żeby walczyć, czy prosić o wszystko. Szczerze mówiąc, mam już dość błagania ludzi o to, żeby mnie kochali, nie będę tego robić kolejny raz. Mam dość tego, że cały czas muszę walczyć o czyjeś towarzystwo. Nie warto zabiegać o sztuczną sympatię, przyjaźń czy miłość. Nie proszę już o nieszczere gesty i nieprawdziwe uśmiechy. Przekonałam się, że trzeba puszczać niektóre rzeczy tylko dlatego, że są za ciężkie. To wcale nie znaczy, że się poddałam. Nie należę do tej grupy osób. Jak powiedział Kellen "Jest spora różnica pomiędzy poddaniem się, a podjęciem decyzji, że wreszcie masz dość. Nie przenoście gór dla tych, którzy nie podniosą dla was kamienia". Po kilku latach w końcu to zrozumiałam. I teraz, właśnie w tym momencie postanowiłam otworzyć się na świat.  W końcu mam już dziewiętnaście lat, trzeba więc zacząć myśleć o sobie i o swojej przyszłości. Pora zająć się sobą, zacząć nad sobą pracować. Najlepiej zacząć od usunięcia negatywnych wzorców oraz przekonań. Chociaż nie... Na początku trzeba pogodzić się z prawdą, przyznać się przed samą sobą, co tak naprawdę o sobie myślę. Przyznam, że to niezbyt pochlebne myśli. Mam wady, niestety. Każdy je ma. Mam wady, przez które potrafię płakać pół nocy. Mam wady, przez które nienawidzę samej siebie. Mam wady, przez które czuję się niewystarczająca, a nawet nic nie warta.
Skąd wzięły się u mnie te destruktywne przekonania? Nie mam pojęcia. Myślę, że wielu ludzi się do tego przyczyniło. Wiele razy patrzyli jak upadałam, ale rzadko kto pomagał mi wstać. Ale wśród aniołów Lucyfer też upadł i nikt go nie podniósł. To takie ludzkie... Jestem pewna, że mój upadek zobaczysz jeszcze nie raz, ale zawsze się podniosę i pójdę dalej. Czasem może to potrwać, tak jak teraz, bo akurat postanowię poleżeć i odpocząć. Nigdy jednak nie dam satysfakcji tym, którzy źle mi życzą. Zniosę tyle cierpienia, ile jest mi dane. Będę uderzać kolejny raz o ziemię, aby wreszcie poczuć prawdziwe szczęście, aby wreszcie stać się tym kim chce. 

Jaki jest mój plan na ten rok? 
Postawić swoją osobę na pierwszym, drugim i trzecim miejscu. Żyć w pierwszej kolejności dla siebie, a dopiero później dla innych.


Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia