Chodzimy po Ziemi od dawna, grupa nasza liczna, ale nie tak łatwo nas
zidentyfikować. Posiadamy bowiem pewną super moc. Sztukę kamuflażu
opanowaliśmy do perfekcji i bardzo często z niej korzystamy, gdyż nie
lubimy, kiedy zwraca się na nas zbytnią uwagę. Czujemy się wtedy jak
dzikie zwierzęta zamknięte w klatkach, nieokiełznane, niebezpieczne dla
świata. Może i tacy jesteśmy? Poprzez chłonięcie wszystkiego, co wokół,
poprzez przetwarzanie przez siebie każdego dźwięku, każdego obrazu, mamy
wgląd w głębszy poziom rzeczywistości. Nieprzewidywalne istoty, które
widzą więcej niż zwykli ludzie. Może faktycznie powinni się nas bać?
Być Wrażliwcem to prawie jak być super bohaterem. Nie muszę słyszeć
słów, żeby wiedzieć, co się o mnie myśli. Doskonale wiem, kiedy ktoś,
kto jest dla mnie miły uważa mnie za wroga, albo odwrotnie - kiedy
przykrościami próbuje przekazać troskę. Wiem, że słowami można dotykać
nawet czulej niż dłońmi. Widzę więcej kolorów i wiem, że niebo w
poszczególnych regionach świata ma inny odcień. Powiesz: „Przecież to tylko niebo. Wszędzie jest takie samo." Naprawdę
nie zauważasz tego, że w Londynie jest ciemniejsze niż w Paryżu? A
dźwięki... Ach, te cudowne dźwięki. Wiem, kiedy deszcz spada z nieba ze
szczęścia, a kiedy złości się na ludzi. Wiem, kto wchodzi po schodach,
potrafię rozpoznać go po krokach. Wiem również, kiedy ktoś płacze cicho w
poduszkę, tak, żeby nikt nie słyszał. Ale ja słyszę... Wiem, że
cierpisz. Ja też cierpię. Bo bycie Wrażliwcem to nie tylko dar, to także
przekleństwo.
Nawet nie wiem, kiedy zostałam Wrażliwcem. To stało się nagle i
nieoczekiwanie. Życie zmieniło mnie bezpowrotnie. Czasami mam wrażenie,
że mieszkają we mnie dwie zupełnie różne osoby i w każdej chwili mogę
się rozpaść. Tak jak zauważam piękne sprawy, tak widzę cały syf, którego
ludzie nie zauważają. Świat budzi we mnie strach. Zdecydowanie zbyt
często sprawia mi ból, żebym była dla niego dobra. Nauczył mnie odpychać
ludzi, by nie mogli mnie zranić. Przez nich czuję się jak mała
zagubiona dziewczynka. W jedną minutę potrafią zniszczyć mur, który
budowałam tak długo. Odporność upadła na samo dno, przez co boli mnie
każda zła rzecz, każda niesprawiedliwość. Marnuję energię na
rozdrapywanie, rozpamiętywanie i analizowanie. Zdarza się tak, że jedyne
czego chcę, to zwinąć się w kłębek i zniknąć. Na szczęście istnieje dla
nas wybawienie. Sen. Jest naszym azylem, drugim, lepszym życiem. A po
śnie... Budzisz się i przestajesz wierzyć, że jeszcze będzie pięknie.
Przychodzi obojętność. Jest tak silna, że czujesz się jakbyś umierał.
Jesteś bez duszy, bez serca. A potem spokój... Dochodzisz do ładu,
nabierasz siły. Nawet udaje Ci się pogadać z chłopakiem, który uśmiechał
się do Ciebie na korytarzu za każdym razem jak go mijałaś. Wszystko
wydaje się wracać do normy, cieszysz się z małych rzeczy, żyjesz. Aż do
chwili, kiedy Twoje wyczulone zmysły znów zaczynają działać. I wtedy
wszystko zaczyna się na nowo...
Cała prawda o nas... Chociaż ja wiem, kiedy mniej więcej stałam się wrażliwcem.
OdpowiedzUsuńMój blog
Mój kanał na Youtube
Dar. Osoby, które go nie posiadają mają w życiu trudniej. Tak przynajmniej mi się wydaje. Albo może nie tyle trudniej co.. mniej ciekawie?
OdpowiedzUsuń